Państwo opiekuńcze
W obecnych uwarunkowaniach polityczno-społecznych nie da się powiedzieć niczego optymistycznego o możliwości odejścia od modelu państwa opiekuńczego. Źródłem fundamentalnego pesymizmu w tym zakresie jest przekonanie, że te opiekuńcze działania są w kategoriach rynkowych po prostu potrzebą rynkową. Jest to więc potrzeba rynkowa, która przez polityków jest zaspokajana, i trudno sobie w dzisiejszej Polsce – czy w dzisiejszym świecie – w ogóle wyobrazić partię, która by z tego całkowicie zrezygnowała, bo wtedy przegrałaby wybory i wypadłaby z obiegu politycznego.
Na razie więc mamy taką sytuację, że wszyscy politycy chcą tę potrzebę zaspokajać i żadną działalnością społeczną nie da się na ten stan rzeczy wpłynąć, wprowadzając zasadnicze zmiany strukturalne, dopóki owa potrzeba opiekuńczości ze strony państwa będzie istniała. Pytanie o możliwość zmiany i możliwość odejścia od państwa opiekuńczego jest pytaniem o możliwość zniknięcia tej potrzeby rynkowej i społecznej. Jej źródłem jest po prostu niedojrzałość znaczącej części społeczeństwa, znaczącej liczby ludzi, którzy w rzeczywistości niestety dorośli są tylko metrykalnie, a tak naprawdę dorośli nie są.
Oczywiście jeśli za jedną z istotnych cech dorosłości uznamy branie odpowiedzialności za własne życie, ale akurat taka postawa we współczesnym świecie jest charakterystyczna tylko dla mniejszości.
Odchodzenie od państwa opiekuńczego będzie możliwe wyłącznie wtedy, gdy wśród ludzi dorosłych metrykalnie zacznie wzrastać także liczba osób dorosłych rzeczywiście, no ale żeby tak się stało, musiałyby istnieć w społeczeństwie jakieś silne struktury edukacyjne, które wychowywałyby do dorosłości i odpowiedzialności. I byłyby zainteresowane skutecznością takiego wychowania.
W Polsce wpływowych, dużych struktur, które by wychowywały społeczeństwo do odpowiedzialności i dorosłości, nie ma, choć można oczywiście ludziom tłumaczyć, że bycie dorosłym jest fajne i że branie odpowiedzialności za własne życie jest w ogóle fundamentem wolności indywidualnej. Ale to nie jest pogląd, który będzie powszechny w najbliższym czasie.
Postscriptum
Pewien wysoki oficer Służby Bezpieczeństwa tłumaczył kiedyś Kazimierzowi Brandysowi, że nie powinno się nic pisać, że inteligentny człowiek nic nie pisze, bo inteligentny człowiek nie zostawia po sobie żadnych śladów…