Uwłaszczenie dóbr państwowych pozwoliło Wam nie tylko wylądować miękko i w olbrzymim bogactwie po niepokojach społecznych końca PRL, ale również zachować, za pomocą narzędzi podpatrzonych na Zachodzie, rzeczywisty wpływ na opinię publiczną oraz skład elity politycznej. Jak dobrze przewidzieliście, wcale nie wszystkie media muszą być Waszą własnością. Zgrabny system zarządzania zleceniami reklam daje pełne panowanie nad większością z nich.
Tu pozwoli Pan na kolejne spostrzeżenie. Dopuszczenie do demokratyzacji – czego Dzielski w swojej koncepcji nie zakładał – nie zagroziło przecież Waszym interesom. Ten śmiały, a przede wszystkim świadczący o daleko posuniętej niezależności intelektualnej projekt, jakim były przemiany z końca lat osiemdziesiątych, sprawił, że rzeczywiście utrzymaliście władzę w Polsce. Prawdziwą władzę dają bowiem, jakkolwiek banalnie to zabrzmi, pieniądze, forma zaś sprawowania rządów nijak tej władzy nie ogranicza. Mówiąc inaczej: prawdziwej władzy żadna demokracja ani nie szkodzi, ani nie grozi. Premierzy się zmieniają, bo w demokracji władza publiczna musi się zmieniać, a władza prawdziwa pozostaje ciągle w jednych rękach. Śmiały projekt i skuteczna realizacja zasługują naprawdę na podziw.
Mistrzowskim posunięciem było przekonanie Polaków, że dzisiejsi Pańscy Partnerzy, a wtedy najwyżsi funkcjonariusze partyjni, milicyjni i wojskowi, dysponujący wszystkimi mediami, wojskiem, milicją, służbami specjalnymi i stoma tysiącami tajnych współpracowników, mając w rękach banki i przedsiębiorstwa, oddali całą władzę za darmo, ryzykując własnym życiem i, co najważniejsze, ustępując tylko przed słusznością moralną. Jak to się stało, że wszyscy w to uwierzyli?
Dysponowaliście drugą co do wielkości armią w Układzie Warszawskim liczącą 350 tysięcy żołnierzy, wyposażoną w sprzęt, który wciąż jeszcze stanowi istotny i wciąż nowoczesny element uzbrojenia obecnej polskiej armii. Czołgi wcale Wam nie zardzewiały. Samoloty MiG-29 są dzisiaj, tak jak w latach 80-tych istotną częścią polskich wojsk lotniczych. W dalszym ciągu są także ważną częścią rosyjskich wojsk lotniczych. System rakietowy S-125 Newa był jednym z najnowocześniejszych na świecie w 1989 roku, i dzisiaj, po zamianie sterowania analogowego na cyfrowy, w dalszym ciągu jest bardzo nowoczesnym systemem. Przykłady, jak Pan wie doskonale, można mnożyć.
Ponadto, co może najważniejsze, chronił Was system prawny, w którym wszystko, co zagrażało Waszej władzy, stawało się przestępstwem. Oczekiwać, że ktoś mający władzę prawie absolutną, odda ją za nic, pod wpływem presji moralnej, jest równe żądaniu popełnienia samobójstwa. Taka utrata kontroli dodatkowo generowałaby poważne ryzyko odwetu ze strony niektórych rewolucyjnie nastawionych opozycjonistów. Musielibyście, Pan i Pańscy Partnerzy, popaść w jakiś zbiorowy obłęd, aby się na to zgodzić. Nie popadliście. Włos Wam z głowy nie spadł i nie spadnie. Pamiętajmy co powiedział Władysław Gomułka: „ Władzy raz zdobytej, nie oddamy nigdy”. I Józef Cyrankiewicz: „ten, kto odważy się podnieść rękę na władzę ludową, niech będzie pewny, że mu tę rękę władza ludowa odrąbie…”.
Taki model przemian ustrojowych pod wpływem wyższości moralnej, byłby oczywiście piękny i szlachetny, jednak zgodzimy się obaj, że z polityką realną nie ma zbyt wiele wspólnego. I nie ma nic wspólnego z tym, co rzeczywiście stało się w roku 1989. Trudno byłoby uwierzyć, że to złudzenie utrzymało się w polskim społeczeństwie bez udziału Partnerów Pana Porucznika. Można oczywiście zastanawiać się, kto konkretnie był głównym strategiem po Waszej stronie. Zostawmy to jednak pamiętnikarzom i historykom; wyrazy szacunku należą się wszystkim tym, którzy podeszli do problemu z pewnego rodzaju roztropnością, rzekłbym – dojrzale, bez zacietrzewienia czy niepotrzebnych ideowych fantazmatów.
Czy Panowie czytali Józefa Szujskiego? Można bowiem odnieść wrażenie, że zastosowaliście w praktyce jego diagnozę: „Fałszywa historia jest mistrzynią fałszywej polityki.” Wszystkie partie w Polsce uprawiają fałszywą politykę, bo budują ją na fałszywej historii tego, co stało się w roku 1989.
Uświadomienie sobie tego, jak było rzeczywiście, może oburzyć wiele osób. Zupełnie jednak niesłusznie. Jaka bowiem była alternatywa? Przecież władzy byście nie oddali, a my żylibyśmy dalej w tej komunistycznej nędzy. Z tego właśnie powodu, o urzeczywistnieniu śmiałego projektu, zrealizowanego przez Pana i Partnerów, wyrażam się z takim szacunkiem i podziwem. Korzyści dla naszego narodu i państwa są ewidentne. Wy macie władzę, my mamy wolność. Co z nią zrobimy, zależy tylko od nas. Nie jest i nie będzie nam tak łatwo jak Wam, ale możemy, jeśli zechcemy. Żeby nam się tylko chciało chcieć.
Przekonaliście do tej fikcji również część swoich towarzyszy i kolegów z aparatu partyjnego, milicyjnego i wojskowego. Nie chcieliście dzielić się kapitałem i władzą ze wszystkimi. I oni, gdy w końcu zrozumieją co się stało, mogą to mieć Wam za złe.
Rzecz jasna, cały projekt przemiany obejmował nie tylko Polskę i musiał zostać zaakceptowany przez Waszych Sowieckich Towarzyszy. Jaki mają oni wpływ na Was dzisiaj, tego nawet nie próbuję opisywać, ale jestem przekonany, że ich sposób myślenia uległ również radykalnej zmianie. Nie działają z poczuciem misji wprowadzenia komunizmu na całym świecie. Wystarczają im pieniądze i wzmacnianie własnego państwa. Wy o tej drugiej rzeczy zapominacie.