Poza ulubionym przez większych i mniejszych optymistów dialogowaniem ankietowani wskazywali i inne drogi, które mogą prowadzić do upragnionego pojednania. Ryszard Bocian utrzymuje, że platformą porozumienia może się stać konsekwentne przypominanie o zbrodniach na narodzie polskim dokonanych przez ukraińskich nacjonalistów, budując wokół bestialsko zamordowanych ofiar ogólnopolską wspólnotę pamięci, przypominającą dość skuteczne tworzenie współczesnej żydowskiej tożsamości wokół pamięci o Szoah. Twierdzi nawet, że w sprawie zbrodni wołyńskiej istnieje już jakoby konsensus. Jest to jednak znów głównie kwestia czasu, w jakim przeprowadzana była ankieta, gdy z różnych przyczyn polski sejm przegłosował uchwałę oddającą cześć pomordowanym przez OUN-UPA. W rzeczywistości za normę i zgoła prawdziwy konsensus uznać należy raczej przemilczanie tej kwestii przez klasę polityczną. Jest to więc sztandarowy przykład, jak szybko pewne pomysły na zażegnanie sporu mogą się dezaktualizować.
Tadeusz Kensy proponuje rozwiązanie kompleksowe, sugerując – jak się zdaje – że żaden z należących doń czynników nie zadziała z osobna. Apeluje, by zakończyć licytację na „patriotyczną patriotyczność”, a w zamian skupić się na wypracowaniu takiej tradycji, która byłaby wspólna dla prawie każdego Polaka. Wskazuje na potrzebę uświadomienia sobie „polityczności” polityki i odrzucenia odurzającego mamidła w postaci „społeczeństwa obywatelskiego” rozumianego jako konstrukt „niepolityczny”. W końcu akcentuje potrzebę zmian ustrojowych i upartego domagania się od polityków takich rozwiązań, które umożliwiłyby wybór choćby niepartyjnego prezydenta.
Niektórzy uczestnicy ankiety skupili się nie tyle na narodowym pojednaniu, ile na diagnozie dotyczącej przyczyn tak zawziętego konfliktu, diagnozie niekiedy dość zaangażowanej politycznie, zatem poniekąd w ów spór się wpisującej. Profesor Marta Dziedzicka-Wasylewska twierdzi, że wywołała go niezwykła agresja ze strony mediów po objęciu władzy przez Prawo i Sprawiedliwość w 2005 roku, agresja, jaką wciąż wykazują wobec tej partii liczne środki masowego przekazu. Stanisław Remuszko – który wprawdzie swoją receptę na pojednanie przedstawił – podkreśla z kolei, że partią konfliktu jest właśnie PiS. Stanowiska te nie muszą się zresztą wcale wykluczać, strona rozpoczynająca zajadłą kłótnię nie musi być przecież tą samą, która później najwytrwalej ją podtrzymuje, a jeśli nawet ktoś pada ofiarą nieuczciwej i niesprowokowanej nagonki, to skuteczny kontratak może go przekonać o opłacalności brutalnego rewanżyzmu.
Roman Kochnowski przyczynę narastającej agresji widzi w promującym jego zdaniem cwaniactwo neoliberalnym modelu gospodarki, a także w zaznaczającej się w całym świecie zachodnim dominacji lewicowego światopoglądu, którego sekciarstwo oraz przekonanie o swojej nieomylności oraz ideowej, intelektualnej i moralnej wyższości uniemożliwiają nie tylko jakikolwiek dialog, ale nawet zrozumienie rzeczywistości i właściwą interpretację podstawowych faktów. Marcin Masny zaś jako powód ostrych konfliktów politycznych wskazuje atomizację społeczeństwa, zanik poczucia wspólnoty i brak wspólnych wartości, nieświadomie wspierając dość konkretne postulaty księdza Pasierbka.
Jak wynika z powyższego zestawienia rozmaitych stanowisk, na pytanie: „Co my, polscy obywatele, możemy zrobić dla pojednania narodowego i zbudowania zgody społecznej?” nie ma niestety prostej odpowiedzi. Warto jednak do niego wracać i zadawać je wciąż na nowo, bo pokój jest naszym najsilniejszym sojusznikiem.
Na zakończenie omówienia tej ankiety chciałbym przytoczyć jeszcze słowa Bolesława Prusa, napisane ponad sto lat temu:
Istotny patriotyzm wcale nie potrzebuje walk ani wewnętrznych, ani zewnętrznych z obcymi narodami Nienawiści wewnętrzne z powodów religijnych, politycznych czy ekonomicznych są niby gangrena w ludzkim ciele i albo muszą być uleczone, albo doprowadzą do śmierci2.
Wskazaniem, które wydaje się pewne, jest odrzucanie przez nas, obywateli dokonujących wyborów, tych polityków, którzy manifestują w swoich działaniach silne uczucia. Tych, którzy nienawidzą, obrażają, poniżają i pogardzają innymi w naszej wspólnej Polsce. Tych, którzy takie uczucia starają się w nas wzbudzać. Szansą na skuteczne poszukiwanie pojednania narodowego i zbudowanie zgody społecznej jest więc odrzucenie polityki emocjonalnej na rzecz polityki racjonalnej.
2. B. Prus, Co to jest patriotyzm?, „Tygodnik Ilustrowany”, 29 kwietnia 1905, nr 17.