Druga narracja, częściowo będąca odpowiedzią na pierwszą, naiwnie idealizuje polską historię, tworząc obraz heroiczno-martyrologiczny. Pokazuje Polskę jako ofiarę knowań innych, a Polaków jako ginących wyłącznie z powodów moralnych. Jest podszyta lękiem i obawami przed światem i utrudnia budowanie naszej pozycji w Europie. Sposób, w jaki jest dzisiaj formułowana, decyduje o jej bardzo ograniczonej przydatności. Może stanowić dla naszej świadomości zagrożenie, jeśli napełni nas przyjemną, oszałamiającą fikcją, która uniemożliwia prawidłową i pełną ocenę otaczającej nas rzeczywistości politycznej.
Każde poważne państwo postępuje moralnie tylko wtedy, gdy ma w tym konkretny interes. Jeśli zamydli się Polakom oczy moralnością czy przyjaźnią w polityce, to można ich sprowokować do tego, aby postępowali niezgodnie ze swoim interesem narodowym. Warto tu przypomnieć uroczą, choć trochę dwuznaczną wypowiedź ambasador USA w Polsce Georgette Mosbacher w związku z jej obserwacjami, jak uprawia się politykę w Polsce: „My w Waszyngtonie mamy stare powiedzenie: jeżeli chcesz mieć przyjaciela, kup sobie psa”.
Ani jedna, ani druga z narracji nie przekonuje większości Polaków. Nie mówią one o tym, kim jesteśmy naprawdę, a co nam się tylko wmawia albo co sami sobie wmawiamy. Obie jednak są potrzebne, bez nich dyskusja – do której jest zobowiązana polska inteligencja – na temat naszej tożsamości narodowej byłaby niepełna. Żadna z nich nie powinna jednak dominować tak, jak to się dzieje dzisiaj w różnych środowiskach ideowych, bo każda z nich w czystej postaci tworzy świadomość historyczną korzystną dla naszych przeciwników. Model kultury szlacheckiej wciąż funkcjonuje w Polsce po obu stronach współczesnej barykady. Wystarczy wsłuchać się w hasła polityczne, a okaże się, że i jedni, i drudzy powtarzają za Zygmuntem Krasińskim: „My jedni stanowimy Polskę”. Ponadto jedni i drudzy chcą swoich przeciwników „skolonizować”, tak jak polska szlachta kolonizowała kiedyś chłopów i tak zwane kresy. Taka postawa prowadzi do głębokiego pęknięcia społecznego, osłabiającego nasze możliwości rywalizacji w świecie. Wiodąca powinna być więc narracja ukazująca historię Polski jako historię interesu narodowego. Tylko to kryterium – analizowany na zimno rzeczywisty interes narodowy – powinno być najważniejszym punktem odniesienia. Interes narodowy rozumiany jako maksymalizacja możliwości, bogactwa i siły naszej wspólnoty obywatelskiej, a także obrona posiadanych wartości, obrona przed zniewoleniem. Ma on dwa aspekty aksjologiczne: tożsamościowo- moralny i pragmatyczny. Zawiera szereg różnych interesów cząstkowych dotyczących wszystkich dziedzin życia społecznego i państwowego. Jego sens należy definiować poprzez analizę możliwych zysków i strat, jakie wiążą się z ochroną elementarnych wartości. Oczywiście z uwzględnieniem ograniczeń, jakie wynikają z norm prawnych i obyczajów w relacjach międzynarodowych. Myśląc o polskim interesie narodowym, trzeba jednocześnie ciągle pamiętać, że to chrześcijanie stworzyli najpotężniejszą cywilizację świata. W żadnej innej wolność i walka ze zniewoleniem nie mają tak fundamentalnego znaczenia. Przezwyciężeniem dylematu dwóch narracji: historia win i uchybień czy historia heroiczno-martyrologiczna – jest historia aksjologiczno-pragmatyczna.