Gaspar Noé / Francja / 2002
Odpowiedzialność
„Czas niszczy wszystko” – te słowa, które stały się mottem filmu, wypowiada w finale pedofil, jedna z najbardziej odrażających postaci tej opowieści. Ta fraza brzmi jak alibi, jak próba przerzucenia odpowiedzialności na abstrakcyjny mechanizm, podczas gdy rzeczywistość jest inna: to nie czas niszczy wszystko, to my, ludzie, czynimy zło, którego skutków nie sposób odwrócić. Gaspar Noé z rozmysłem prowokuje widza – każąc wypowiedzieć degeneratowi słowa, które wydają się brzmieć jak uniwersalna prawda. Ale właśnie dlatego trzeba je odczytać na opak: czas sam w sobie nie ma winy, to człowiek wpisuje w jego nurt destrukcję.
„Nieodwracalne” nie jest zwykłym filmem. To doświadczenie graniczne, atak na widza, ale też filozoficzna refleksja nad nieuchronnością cierpienia i przypadkowością ludzkiego losu. Konstrukcja filmu odwraca chronologię zdarzeń: zaczynamy od końca, od zemsty, od krzyku i chaosu, a później cofamy się ku niewinności, ku dniu pełnemu światła. Ten zabieg formalny nie jest wyłącznie estetycznym chwytem, ale wyrazem przekonania, że w życiu wszystko może być skażone nieodwracalną tragedią.
Centralnym punktem filmu pozostaje scena gwałtu w podziemnym tunelu – jedna z najbardziej drastycznych w historii kina – długa, nieprzerwana, niemal niemożliwa do wytrzymania. Nie ma tu estetyzacji ani montażowej ucieczki, nieruchoma kamera trwa w jednym punkcie i zmusza do patrzenia. Nie pozwala widzowi schronić się w estetycznym dystansie, nie daje komfortu moralnego. Analnego gwałtu na Alex ( w tej roli piękna Monica Bellucci) dokonuje mężczyzna o pseudonimie „Tasiemiec”. Obrzydliwa, brutalna przemoc trwa, a my jesteśmy jej bezradnymi świadkami. Gwałt ten ma jednocześnie motywacje ideologiczne. „Tasiemiec” w pięknie i zamożności Alex widzi znienawidzone przez niego atrybuty „burżuazji” i po gwałcie masakruje kopniakami jej twarzy.
Bohaterowie – Alex, Marcus (Vincent Cassel) i Pierre (Albert Dupontel) są różnymi osobowościami. Alex, której dobre życie i przyszłość zostają unicestwione przez przypadek, staje się symbolem piękna zdeptanego przez zło. Marcus, jej partner, to człowiek impulsywny, niedojrzały, reagujący gwałtem na gwałt. Pierre, intelektualista, dawny kochanek Alex, uczestniczy w spirali zemsty, która niszczy jego własną tożsamość i ujawnia kruchość kulturowych masek, za którymi kryje się zwierzęca furia. Gdy z Markusem odnajdują „Tasiemca” w klubie homoseksualistów „Odbytnica”, gdzie ten jest stałym bywalcem, zabija go rozbijając mu głowę gaśnicą. Na przykładzie tych trzech, tak różnych osobowości, widzimy jak cienka jest granica między rozumem, uczuciem i instynktem, jak łatwo ulegają one destrukcji, gdy spotykają się z przypadkową, brutalną siłą.
I właśnie tutaj powraca aspekt czasu. Odwrócona narracja prowadzi widza w stronę pozornej ulgi: po drastycznych scenach cofamy się do spokojnych obrazów – Alex leży w parku, czyta książkę, wokół niej biegają dzieci. Ale to złudzenie. Wiedza o tym, co się wydarzy, unieważnia beztroskę. Każdy kadr obciążony jest świadomością tego, co nadejdzie. Czas, choć w filmie odwrócony, okazuje się nieubłagany: nie można zapomnieć, nie można odzyskać tego, co stracone.
Kilka lat po premierze Noé zmontował film także w wersji chronologicznej. Ten wariant pokazuje wydarzenia w porządku przyczynowo-skutkowym: poznajemy bohaterów, widzimy gwałt, a potem obserwujemy zemstę. Narracja staje się bardziej tradycyjna, niemal realistyczna. Jednak wraz z przywróceniem naturalnej logiki historia traci trochę swój metafizyczny ciężar. To, co w oryginalnej wersji staje się wizją egzystencji nieodwracalnej, w chronologicznym montażu sprowadza się do dramatu jednostek. Dopiero cofnięcie biegu zdarzeń każe nam poczuć, że czas jest nieodwołalny – że każde istnienie kończy się utratą niewinności. Dlatego pierwotna struktura filmu pozostaje formą bardziej prawdziwą, choć jednocześnie bardziej okrutną.
Estetyka „Nieodwracalnego” nie jest neutralna. Kamera przez większość filmu wiruje, obraz drży, dźwięk staje się narzędziem fizycznego ataku. To nie tylko forma – to strategia egzystencjalna. Noé chce, byśmy poczuli chaos, tak jak czują go jego bohaterowie, gdy zostają wciągnięci w otchłań, której nie przewidzieli. Życie – mówi ten film – nigdy nie jest stabilne, nigdy nie daje pewności, zawsze pozostaje w rękach przypadku. I w naszych rękach. Do dramatu pokazanego w filmie mogłoby przecież nie dojść, gdyby Alex nie wyszła z przyjęcia sama, lecz z Marcusem lub Pierrem. Gdyby nie ich, wydawałoby się, mało znaczące, decyzje o pozostaniu na przyjęciu, nic by się nie stało. Gdyby nie pozwalanie sobie na beztroskie lekceważenie własnej wyobraźni. Kobieta o urodzie Monici Belluci, ubrana wyzywająco, w krótkiej sukience z dużym dekoltem i drogą biżuterią wracająca do domu późną nocą przez prawie nie uczęszczane przejście podziemne – to może nie musiało się tak skończyć, ale mogło. Nie musiało, gdyby Alex, Marcus i Pierre nie karmili w sobie infantylnego przekonania, że świat ma być taki, jaki chcemy, żeby był i użyli wyobraźni.
Wielu krytyków zarzucało Noému, że epatuje okrucieństwem, że film jest obsceniczny. Czy istnieje moralny sens w takim przedstawieniu przemocy? Nie znajdziemy tu katharsis – zemsta nie leczy, czas się nie cofa, ofiara nie zostaje ocalona. Ofiara pozostaje ofiarą na zawsze. „Nieodwracalne” to nie opowieść o sprawiedliwości, lecz o jej braku.
Dlatego powracają słowa pedofila. One nie wyrażają prawdy – są ucieczką od niej. To nie czas niszczy wszystko. To my sami dokonujemy aktów, których nie sposób cofnąć. To nasze ręce, nasze decyzje, nasze popędy czynią życie innych nie do naprawienia. Często same w sobie niewinne a jednak nieodwracalne. Noé prowokacyjnie wkłada tę frazę w usta oprawcy, by obnażyć mechanizm usprawiedliwienia: zło zrzuca winę na abstrakcję, na kosmos, na czas. Ale prawda jest prostsza i straszniejsza – odpowiedzialność spoczywa na człowieku. Nieodwracalność ma konsekwencje niszczące. Możesz przeżyć atak zła, ale wewnętrznie będziesz, w mniejszym lub większym stopniu – zniszczony.
Gaspar Noé nie tyle pokazuje przemoc, co ją inscenizuje jako egzystencjalny fakt: że żyjemy w świecie, w którym zło próbować może dopaść nas w każdej chwili, bez ostrzeżenia, bez powodu, przypadkowo. Ale możemy być czujni. Możemy korzystać z własnej wyobraźni.
Ostatnie ujęcia filmu, przedstawiające Alex w parku, czytającą książkę, uśmiechniętą, spokojną, wydają się obrazem szczęścia. Ale my wiemy już, że to szczęście jest złudne. Patrzymy na piękno, które zostanie zdeptane. Patrzymy na kobietę, której ciało i życie zostaną zbrukane. Patrzymy na przyszłość, która już jest utracona. W tej sprzeczności kryje się dramat całego istnienia: żyjemy nieświadomi tragedii, która nas czeka. Po każdej chwili radości może pojawić się nieszczęście. To, co wydaje się niewinne, już w chwili powstania może być zagrożone zniszczeniem. Ten kontrast sprawia, że film nie kończy się nadzieją, lecz poczuciem tragiczności.
„Nieodwracalne” jest więc nie tylko brutalnym obrazem przemocy, lecz także filozoficzną przypowieścią o nieodwracalności ludzkich czynów i ludzkich zaniechań. To film, który uświadamia, że zło nie jest dziełem losu ani czasu, lecz dziełem człowieka. A skoro tak – to każdy z nas staje wobec pytania o własną odpowiedzialność. Czas płynie, ale to nasze wybory – często przypadkowe, czasem bezmyślne – decydują, gdzie dopłynie.