„Wsiebiewstąpienie” to pojęcie z wiersza zamykającego książkę z lirykami Krzysztofa Budziakowskiego Choć nasze łodzie przeciekają… notatki lipnickie. W rozwinięciu tytułu, to „nieruchoma gimnastyka umysłu” (s.78,) czyli kontemplacja. Bez zadawania pytań. To termin, który łączy zadania, jakie sobie stawia – jako poeta – krakowski filozof, społecznik, biznesmen. I jako człowiek, będący pod wewnętrznym przymusem wyrażenia expressis verbis wdzięczności za codzienne dary – poranne, wieczorne i nocne…
Sposób obrazowania i frazowania nosi delikatny rys poetyckiej prozy. Wiersze, pozbawione poetyckich ozdobników, są lirycznym zapisem ruchu świadomości poety do głębi materialnej rzeczywistości, codzienności (czyt. normalności!), w poszukiwaniu sensu istnienia. Budziakowski filozof dobrze wie, że ontologiczne pytania dotyczące bytu, śmierci, miłości, istnienia czy nieistnienia Boga – mają sens dla naszej egzystencji, ale merytorycznie wyczerpujących odpowiedzi na te cząstkowe pytania nie znajdziemy.
Natomiast Budziakowski poeta wskazuje, że poetycka kontemplacja „wyłuskanych z szarości i chropowatości dnia codziennych darów, wieczornych zbiorów” (s.78) sprowadza te cząstkowe pytania do jednego: „dlaczego istnieje coś, a nie raczej nic?” A samo to już skłania do dziękczynienia, bo „Wdzięczność jest królestwem. To ona jest ostatecznym ratunkiem” (s.79). Poeta odnajduje radość w niezadawaniu pytań. Wiersze czule dotykają obserwowanej, całkiem niepoetyckiej, rzeczywistości. Świat zdarzeń i materii Budziakowski poddaje kontemplacji na sposób literacki. Tym samym materia wiersza przenosi postrzegane obrazy poza granice pięciu zmysłów poznania. Wiersze dotykają samej głębi istoty, którą być może jest sam Bóg.
Wymowę wierszy akcentują pomieszczone w książce liczne reprodukcje obrazów krakowskiego malarza, profesora Tadeusza Boruty. Mogą być postrzegane jako aluzyjna, scenograficzna oprawa poetyckiego „theatrum” Budziakowskiego, ale także jako swoiste „puncta” do medytacji nad materią książki. Zastanawiałem się, co łączy obrazy Boruty, którego malarstwo jest mi bardzo bliskie, z poezją Budziakowskiego, z którą spotykam się pierwszy raz… Paradoksalnie twórców łączy to, co formalnie ich dzieli: Podejście do świata materialnego. Boruta (upraszczając) od lat portretuje człowieka w wymownych męskich aktach. A przestrzeń fizyczną wyraża najczęściej w bogatych formach draperii. Budziakowski zaś postrzega niepoetycką rzeczywistość jako swoistą formę draperii, której fałdy i zmarszczki – kontemplując – wygładza!
Recenzja opublikowana w miesięczniku społeczno-kulturalnym „ Kraków”