Hiroshi Teshigahara / Japonia / 1964
Zasmakuj uwięzienia a uciekniesz od wolności
„Kobieta z wydm”, film Hiroshiego Teshigahary oparty na prozie Abe Kōbō, to opowieść o mężczyźnie, który przyjeżdża na odludne japońskie wybrzeże w poszukiwaniu owadów. Nauczyciel biologii, Niki Jumpei ( w tej roli Eiji Okada) zatrzymuje się na nocleg w chacie na dnie rozpadliny w wydmach, u samotnej kobiety (Kyôko Kishida) która żyje w nieustannej walce z osypującym się piaskiem. Rano Jumpei odkrywa, że nie może się wydostać – ktoś zabrał drabinę będącą jedyną drogą powrotną, a on został uwięziony przez mieszkańców wioski, aby pomagał kobiecie w zbieraniu piasku. Zaczyna się walka: o wyjście, o sens, o zachowanie dotychczasowego statusu.
Ten film nie jest tylko metaforą społecznego zniewolenia ani alegorią seksualnego uwięzienia (choć i te warstwy są obecne). Początkowy szok i rozpacz stopniowo przekształcają się w poddanie, a poddanie w akceptację, aż wreszcie bohater odkrywa, że w tej pozornej niewoli rodzi się coś, co w normalnym życiu na wolności było nieosiągalne.
Film Teshigahary jest opowieścią o ciemnej słabości której ulega człowiek. Płynie ona z jego wnętrza, z biologii, z psychiki, z tego, co Erich Fromm określał mianem ucieczki od wolności, wolności która konfrontuje go z jego samotnością i odpowiedzialnością za sens istnienia. Człowiek, stając wobec otchłani nieograniczonego wyboru, wobec samotności i lęku, który niesie wolność, szuka jakiegoś porządku. Często znajduje go w systemach totalitarnych, religijnych, w rutynie życia codziennego, w związku małżeńskim a nawet w przymusie fizycznym. Bohater Kobiety z wydm początkowo pragnie wyłącznie ucieczki. Buntuje się, atakuje, szuka dróg wyjścia. Ale czas działa na korzyść niewoli. Powoli, ziarnko piasku po ziarnku Jumpei buduje w sobie adaptację do tej sytuacji. Podporządkowuje się temu, co nieuchronne i w tym podporządkowaniu paradoksalnie odnajduje ulgę. Nie dzieje się to w sposób zaplanowany. To proces w znaczącym stopniu zepchnięty do podświadomości.
Piasek w filmie jest czymś więcej niż scenerią. Jest metaforą całej egzystencji. „Piasek nigdy nie odpoczywa” – nieustannie osypuje się, zasypuje dom, grozi uduszeniem. Jego ruch jest katastroficzny i bez końca. A jednak w piasku kryje się swoista logika. Trzeba go usuwać, wiadrami wynosić na górę, walczyć z nim. To absurdalne i niekończące się jak praca Syzyfa zadanie, ale przynajmniej wiadomo, jak je wykonywać. Tu, w rozpadlinie w wydmach, przymus pracy nad materią katastrofy daje poczucie jasności – absurd jest realny, ale jednocześnie zrozumiały. Człowiek zaczyna wierzyć, że w powtarzalnym trudzie kryje się sens. Właśnie to doświadczenie zmienia psychikę bohatera. Gdy wreszcie pojawia się możliwość ucieczki, nie korzysta z niej. Podejmuje decyzję, która w świetle teorii Ericha Fromma jest kluczowa: wybiera bezpieczeństwo podporządkowania zamiast niepewności wolności. Wolność, w rozumieniu Fromma, nie jest łatwym darem. To ciężar, który niesie ze sobą samotność, ryzyko, nieustanne poczucie braku oparcia. Człowiek, który nie potrafi znieść tej otchłani, buduje dla siebie „ucieczki”: staje się konformistą, autorytarnym panem lub masochistycznym poddanym. W przypadku bohatera filmu ostatnia droga okazuje się jedyną możliwą. Odkrywa, że w niewoli może budować dodatkowe poczucie sensu – wynalazek otrzymywania wody z piasku daje mu iluzję sprawczości i użyteczności, której wolność nigdy mu nie dała.
Tytułowa kobieta, z którą dzieli los, wydaje się czymś więcej niż postacią realistyczną. Jest emanacją Natury – tej samej, która rodzi życie i która je nieustannie niszczy, ale też i tej, która potrafi uwięzić w jakiś tajemniczy sposób. Jest dla autorów, jak się zdaje, archetypem kobiecości. Cicha, pogodzona, cielesna, powtarzalna a jednocześnie tworząca z mężczyzną relację z której nie ma wyjścia. Kobieta nie pyta o sens, ona działa. Jest pragmatyczna i myśli tylko o przetrwaniu. Jej życie podporządkowane jest rytmowi piasku, jakby od zawsze wiedziała, że sprzeciw prowadzi jedynie do obłędu lub katastrofy. Dla niej zniewolenie nie jest wyborem, ale warunkiem istnienia. Niki Jumpei spotykając ją, styka się z żywym wcieleniem sił, którym sam stopniowo ulega. Kobieta nie jest więc ofiarą losu, ale figurą siły naturalnego porządku, w którym człowiek, by przetrwać, musi stać się pokorny. Ten film można czytać jako metaforę samego życia, w którym wolność często okazuje się nie do zniesienia. Zewnętrzne zniewolenie może stać się schronieniem, pozwala uporządkować chaos, daje iluzję stabilności. Bo w życiu także spadają na nas rzeczy nieodwołalne i nieuchronne. Śmierć, strata, cierpienie. Ale inaczej niż w filmie, często nie wiadomo, co z nimi robić. Nie mamy automatycznych rytuałów porównywalnych do usuwania piasku, nie mamy na nie wiader ani lin.
Teshigahara w obrazie nieustannie osypującego się piasku pokazuje nieuchronność sił, których może nie da się pokonać, ale można się im podporządkować. To podporządkowanie rodzi spokój, który dla Fromma jest złudnym antidotum na lęk przed wolnością. Bohater wybiera „ucieczkę od wolności” nie dlatego, że został złamany, lecz dlatego, że w niewoli odnalazł strukturę, która – jak każde totalitarne porządki – daje poczucie bezpieczeństwa większe niż bezkres wolności.
Film Teshigahary nie mówi, że niewola jest lepsza od wolności, ani że wolność jest wartością absolutną. Raczej odsłania ciemną słabość, która drzemie w człowieku i która każe mu uciekać od zbyt wielkiego ciężaru wolności. To słabość działająca jak piasek – ziarnko po ziarnku osypuje się na nas, aż przysypie wolę walki. Można ją w sobie pielęgnować i nagle okazuje się, że to, co początkowo było więzieniem, staje się domem.
„ Kobieta” z wydm to film o próbie buntu, która kończy się akceptacją. O człowieku, który odkrywa, że „zasmakowanie uwięzienia” potrafi być łatwiejsze niż samotność wolności. To obraz, który każe pytać o naszą własną słabość wobec żywiołów, wobec systemów, wobec życia, które nieustannie osypuje się na nas jak nieskończony piasek, który „nigdy nie odpoczywa”. Ale z piaskiem przynajmniej wiadomo co zrobić.